Wyeksploatowany Kuźba

Tuż przed rundą wiosenną nowy prezes Górnika Ryszard Szuster ściągnął do Zabrza Marcina Kuźbę i Jacka Paszulewicza. Na nich miała się opierać koncepcja składu, jednak trener Marek Motyka nie ma żadnego pożytku z dwójki byłych graczy krakowskiej Wisły.
Paszulewicz przeszedł ostatnio operację ścięgna Achillesa w Heidelbergu i w drużynie zamelduje się za pół roku. Z kolei za Kuźbą wlecze się pasmo dolegliwości zdrowotnych, które nie pozwalają mu wrócić do dawnej formy. - Moje kłopoty, jak również Jacka nie biorą się z powietrza. To nie jest przypadek, że w Krakowie w pewnym momencie aż jedenastu graczy było kontuzjowanych. Nasze organizmy wyeksploatował Dan Petrescu. Po treningach u niego kontuzje zaczęły się mnożyć jak króliki.
Prezes Szuster nie zgadza się z opinią, że sprowadzenie Paszulewicza i Kuźby to transferowy niewypał. - A co będzie, jeśli Marcin pod koniec sezonu strzeli nagle trzy, cztery bramki? Co wtedy napiszecie? - pyta prowokacyjnie.
- Marcin ma problem z mięśniami. W Krakowie nie grał, ale w Górniku dostał szansę i zapewnia, że ją wykorzysta. Ściągając go do Zabrza, wiedzieliśmy o jego kłopotach i godziliśmy się na to, że jego powrót do formy może się opóźnić. Co do Paszulewicza, to za dwa tygodnie zostaną mu zdjęte szwy. Niedługo zacznie rehabilitację, jednak w tym sezonie już nie zagra - dodaje Szuster.
9 maja rada nadzorcza Allianz ma podjąć decyzję w sprawie kontraktu sponsorskiego z Górnikiem. W przypadku pozytywnej decyzji, zabrzanie dostaną rocznie grubo ponad milion euro. A w takiej sytuacji działacze będą mogli sobie pozwolić na kolejne transfery. - Z Kuźbą mamy dwustronny układ - zaznacza dyrektor sportowy Górnika Krzysztof Hetmański. - On nam poszedł na rękę rezygnując z wysokiego kontraktu, jaki miał w Wiśle, ale my jemu też poszliśmy na rękę. U nas zarabia siedem razy mniej, ale dostał szansę powrotu do ligi. Kredyt zaufania, jaki otrzymał, musi wreszcie spłacić.
źródło: Przegląd Sportowy