 |
 |
Rozmowa z Jerzym Brzęczkiem, kapitanem Górnika
» W piątek strzelił pan gola Śląskowi Wrocław. Jednak sposób zamanifestowania radości przed trybuną był, delikatnie mówiąc, specyficzny.
Jerzy Brzęczek: - Położyłem palec na ustach, czyli wykonałem gest, który miał uciszyć kibiców.
» Chodziło o to, że w pierwszej połowie nie było dopingu, ponieważ kibice protestowali przeciwko poszerzeniu strefy buforowej?
- Nie, powód był zupełnie inny. Chodziło o zachowanie części kibiców pod moim adresem.
» Czyli...
- Niemal od pierwszych minut słyszałem okrzyki, że powinienem zejść z boiska, a nawet zakończyć karierę.
» Tym golem udowodnił pan, że jest odporny na tego typu zachowania.
- To nie miało być jakieś udowadnianie, już zbyt wiele lat biegam po boiskach, żebym nie potrafił sobie poradzić w takich sytuacjach. Powiem tak: w każdym klubie, w którym grałem zawsze szanowałem kibiców. W Górniku jest tak samo, nieważne, ile jeszcze czasu będę występował, rok, miesiąc czy jeden mecz, nie zamierzam zmieniać takiego podejścia. Ale ten szacunek powinien działać w dwie strony: także ludzie na trybunach powinni cenić tych, którzy na murawie zostawiają najwięcej serca. Mam nadzieję, że był to przypadek jednostkowy i temat możemy uważać za zamknięty.
» Za to nadal otwarty pozostaje temat formy Górnika.
- Przegraliśmy ze Śląskiem, chociaż objęliśmy prowadzenia. Mamy problem ze skutecznością, natomiast za łatwo tracimy gole. Wystarczyły dwa rzuty rożne i wpadły dwa gole. Musimy nad tym pracować.
» Trener Henryk Kasperczak jest w stanie was odmienić?
- To szkoleniowiec z wielką charyzmą, ale potrzebuje czasu. Nikt nie ma czarodziejskiej różdżki, żeby dokonać cudu natychmiast. Wierzę, że cierpliwość się opłaci.
źródło: Dziennik Zachodni
Redakcja www.Gornik.Zabrze.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, które są niezależnymi opiniami czytelników serwisu. Jednocześnie redakcja zastrzega sobie prawo do kasowania komentarzy zawierających wulgaryzmy, treści rasistowskie, reklamy, itp.
|