Bez wyjścia?!
W ostatnich sześciu sezonach najsłabsze zespoły po pierwszej rundzie spadały z ligi. Starty z jesieni okazywały się nie do odrobienia.
Dla nas najlepiej gdybyśmy nie musieli już rozgrywać dwóch spotkań z rundy wiosennej - przyznał po meczu z Polonią Jerzy Brzęczek, kapitan Górnika. Grać jednak - prawdopodobnie - trzeba będzie, a zabrzan już w najbliższej kolejce czeka wyjazd do Bełchatowa i mecz z zespołem, który ma ledwie cztery punkty starty do lidera. Co potem? W Zabrzu Jagiellonia Białystok. Pierwsze cztery mecze nowego roku to wyjazd do Chorzowa (Ruch) i Warszawy (Legia) oraz mecz z Lechem na Roosevelta. Po tych spotkaniach do końca sezonu pozostanie już tylko dziewięć kolejek.
Wszystkim się wydawało
O ile jeszcze 2-3 tygodnie temu Górnik miał punktów niewiele, to cały czas wydawało się, że odbicie od dna jest kwestią czasu. - Górnik ma na tylko silny skład, że na pewno zacznie zdobywać punkty i nie spadnie - mówili niemal wszyscy trenerzy rywali drużyny. - W lidze jest kilka zespołów słabszych od zabrzan - przyznawał Artur Płatek, trener Cracovii.
Po meczu z tym zespołem wszystko się załamało. Górnik u siebie w żenującym stylu przegrał z zespołem, który wówczas był w tabeli ostatni. - To prawda, że ten mecz dopełnił obrazu całości, ale moim zdaniem przełomowy był przegrany mecz z Bełchatowem. Wtedy zobaczyłem, że coś złego dzieje się z zespołem. I to trwa... - twierdzi prezes zabrzan, Jędrzej Jędrych.
Kiedy "Pasy" wygrały w Zabrzu 2:0 zaczęło się pojawiać pytanie "z kim i gdzie Górnik ma wygrywać?". O odpowiedź było i jest bardzo trudno.
Nawet na ławce
Nie pomagają żadne, mniej lub bardziej radykalne ruchy trenera Henryka Kasperczaka. Najpierw kazał piłkarzom dłużej przebywać w klubie, by bardziej identyfikowali się z pracodawcą. Potem w praktyce wyrzucił z zespołu czterech obcokrajowców sprowadzonych w tym roku przez Ryszarda Szustera. W niedzielę nie było ich nawet na ławce w meczu Młodej Ekstraklasy, wszyscy mają sobie szukać nowych klubów. Kasperczak nie chce ich widzieć na oczy.
Jeżeli miało to podziałać jak wstrząs na pozostałych piłkarzy to... nie podziałało. Maris Smirnovs w sobotę grał na poziomie, który absolutnie nie ma nic wspólnego z ekstraklasą. Kasperczak chcąc być konsekwentnym, powinien dokonywać kolejnej selekcji negatywnej. Problem w tym, że nie bardzo już ma pole manewru. Kadra zespołu wynosi ledwie 21 piłkarzy, za kartki będzie pauzował Tomasz Hajto.
Zagubieni we mgle
Dziś w Górniku jest jeden piłkarz, który z czystym sumieniem może powiedzieć, że gra solidnie i nie zawodzi. To Michał Pazdan. Pozostałym zdarzają się większe lub mniejsze wpadki, co tylko utwierdza Kasperczaka i władze klubu, że zmiany zimą są potrzebą chwili. Obecna kadra jest praktycznie skazana na degradację. Piłkarze nie radzą sobie ze stresem i odpowiedzialnością. Być może dali sobie wmówić, że są piątą siłą polskiej ligi, mogącą nawet nawiązać walkę o europejskie puchary. Kiedy nie wyszło, zaczęli sprawiać wrażenie dzieci zagubionych we mgle. Starsi nie uciekają od odpowiedzialności, ale nie są już w stanie jej udźwignąć. Młodsi chowają się za plecami, nie podejmują żadnego ryzyka. Nie istnieje atak Górnika, nie istnieje też defensywa, której w każdym meczu przytrafiają się proste kiksy. Nie pomogła zmiana ustawienia przez Kasperczaka, nie pomogło szukanie dla poszczególnych piłkarzy nowych pozycji. Nie pomaga nic, a grac trzeba. Jeszcze dwa razy. Henryk Kasperczak powoli traci pomysł na prowadzenie tej grupy ludzi. Nieoficjalnie mówi się, że zostawiłby z obecnej kadry 5-6 piłkarzy! Dla trenera nie ma świętości i piłkarza objętego "ochronką". Zbyt dużo przeżył w ostatnich dwóch miesiącach rozczarowań. Dlatego tak ciekawa będzie na Roosevelta zima, niezależnie od tego, ile zabrzanie zdobędą w pozostałych meczach punktów.
Statystyka na "nie"
Za Górnikiem nie przemawia też statystyka. W ostatnich sześciu sezonach żaden klub, który po rundzie jesiennej zajmował ostatnie miejsce w tabeli nie utrzymał się w lidze. Dokładnie taka sama, jak Górnika, była sytuacja Polonii Warszawa i Wisły Płock. Dziewięć punktów po piętnastu kolejkach. Jeszcze gorszą miał Świt Nowy Dwór, kiedy w lidze grało czternaście klubów. Świt po jesieni miał cztery "oczka". Potem był nawet bliski pozostania w lidze, choć dziś, po zatrzymaniu Janusza W. wiadomo dlaczego.
Sezon po jesieni po sezonie
Miejsce mecze pkt miejsce mecze pkt
2002/03: Pogoń Szczecin 16 15 6 16 30 9 spadek
2003/04: Świt Nowy D. 14 13 4 14 26 22 spadek
2004/05: GKS Katowice 14 13 8 14 26 16 spadek
2005/06: Polonia War. 16 15 9 16 30 25 spadek
2006/07: Wisła Płock 16 15 9 15 30 23 spadek
2007/08: Zagłębie S. 16 15 7 16 30 16 spadek
Ku pokrzepieniu serc
Był sezon 1999/2000. W ekstraklasie grał wtedy taki klub jak Groclin Dyskobolia, którego prezesem był Zbigniew Drzymała. W rundzie jesiennej grał katastrofalnie słabo. Wygrał zaledwie jeden mecz i dwa zremisował. Dwanaście razy schodził z boiska pokonany. Zima wydarzył się jednak cud. Groclin kroczył od wygranej do wygranej. Zdobył w jednej rundzie 31 punktów, czyli tyle, ile dziś ma na koncie mistrz półmetka ekstraklasy. Trenerem zespołu był wówczas Janusz Białek, a z obozu Groclinu było słychać opinie, że tak doskonała passa jest konsekwencją wyłącznie doskonałej gry drużyny. Nikt nikogo za rękę oczywiście nie złapał, ale prezes Drzymała pytany o sezon 1999/2000 nigdy nie odpowiedział wprost, że cos było nie tak. Poza stwierdzeniem, że Groclin działał w tamtych czasach tak jak wszyscy. Trudno powiedzieć czy przypomnienie historii sprzed ośmiu lat ma w wypadku Górnika sens. W końcu zabrzanie mają aż cztery punkty więcej!
źródło: Sport