Napastnicy zaczęli trafiać dla Górnika ()
Trzy ostatnie mecze to aż pięć goli napastników Górnika. Czyżby pojawił się problem... bogactwa?
Igor Angulo trafił w Sosnowcu, Grudziądzu i w środę na Roosevelta. Po bramce dołożyli David Ledecky i Szymon Skrzypczak. W trzech ostatnich meczach nominalni napastnicy strzelili dla Górnika pięć z siedmiu bramek.
Każdy coś wniósł
- Każdy z nich dołożył cegiełkę do wygranej z Kluczborkiem, nikogo nie chcę indywidualnie wyróżniać – mówi Marcin Brosz pytany o grę napastników, których przeciwko MKS-owi wystawił w sumie... pięciu. Byli to Igor Angulo, David Ledecky, Szymon Skrzypczak, Marcin Urynowicz i w zasadzie Łukasz Wolsztyński, który przez trenera jest traktowany głównie jako napastnik. - Wszyscy mieli inne zadania. Łukasz miał bardziej angażować się w pomoc zawodnikom drugiej linii, bo dobrze się w takiej grze czuje. Szymon trochę z konieczności wchodzi na bok pomocy, więc trudno wszystkich wrzucać do jednego worka. Każdy dał jednak pozytywny impuls i pokazał coś, co miało przełożenie na nasz końcowy sukces. Ktoś powie, że Marcin Urynowicz zmarnował dwie „setki”. Ale do nich doszedł, cały czas był „pod grą”, a tego od niego wymagam. Pamiętamy jego mnóstwo goli strzelanych w Gwarku, ale to raczej gracz na pozycję „10” niż na środek ataku - dodaje trener zabrzan, który jeszcze miesiąc temu głośno mówił, że sprowadzenie napastnika jest potrzebą chwili.
Szansa za szansą
- Bo było. Doszli do nas piłkarze, którzy już strzelają gole, ale też podnieśli poziom rywalizacji. Każdy chce grać, ale też każdy wie, że może w ciągu 20-25 minut zmienić losy meczu. Bez takich graczy nie ma szans walczyć o awans. Oczywiście nie popadam w euforię, ale na pewno jest lepiej niż kilka tygodni temu. Pamiętam nasz mecz ze Stalą Mielec, kiedy stworzyliśmy ledwie kilka okazji bramkowych. A Nowy Sącz, gdzie było w sumie może dwie? W środę stworzyliśmy blisko dziesięć. Wypracowanych, zakończonych strzałami, z których każda mogła nam dać gola - to jeszcze raz trener Górnika.
Podobnie wypowiada się Dawid Plizga, bez którego asyst pewnie nie byłoby ostatnich zwycięstw zabrzan. Podawał do Angulo w Grudziądzu i Kopacza w środę. Tego dnia zaliczył też asysty przy golu Skrzypczaka, był też faulowany w polu karnym. - Nie pamiętam w pierwszej lidze meczu, w którym mielibyśmy tyle szans bramkowych. Skuteczność zawsze jest do poprawy, ale ważne, że sytuacje potrafimy wykreować. Jeżeli w każdym meczu strzelalibyśmy cztery gole, to myślę, że trudno będzie nas pokonać - mówi Plizga, kluczowa postać w grze ofensywnej Górnika.
Więcej w "Sporcie".
źródło: Sport