 |
 |
Egzamin dojrzałości zespołu Wleciałowskiego
Pierwsza wiosenna porażka przed tygodniem z Górnikiem Łęczna nie była ostatnią złą wiadomością dla zabrzańskich kibiców. Na dzisiejszy mecz z Lechem nasi ulubieńcy udali się w mocno okrojonym składzie.
W poznaniu zabraknie przede wszystkim dwóch centralnych postaci zespołu Marka Wleciałowskiego: Marcela Liczki i Krzysztofa Bukalskiego. Czech wciąż nie wylizał się z kontuzji łydki, a kapitana drużyny zmogła wysoka gorączka. To nie koniec. Z powodu bólu w kolanie wypadł także Brazylijczyk Diego Rambo, a wciąż niezdolny do gry jest Nigeryjczyjk Ugo Enyinaya. Na pociechę pozostaje fakt, że do bramki wraca Piotr Lech, a urazy wyleczyli już Arkadiusz Aleksander i Joao Paulo.
Młodzież Górnika czeka jednak niesłychanie trudne zadanie. W środku pola dużą odpowiedzialność będzie zmuszony wziąść na siebie Łukasz Juszkiewicz, a poczynaniami ofensywnymi kierować będzie zaledwie 17-letni Marcin Siedlarz. Na przeciwko nim stanie stary wyjadacz, Piotr Świerczewski. W obronie górnicy będą musieli zwrócić szczególną uwagę także na Piotra Reissa.
- Mamy świadomość, że drużynę w tym składzie czeka prawdziwy egzamin dojrzałości - przyznaje trener Wleciałowski. - Jeżeli jednak zachowany swoją organizację gry i nie cofniemy się zbyt głęboko to jest szansa na korzystny wynik.
Lech we wtorek zremisował bezbramkowo w Pucharze Polski z Legią, z która przegrał trzy dni wcześniej 0:3. - Kolejorz to zespół własnego boiska wspierany na nim przez gorącą publikę. Ale nam ona nie straszna. Na takiej atmosferze sami możemy skorzystać - podkreśla Wleciałowski.
Zabrzanie wczoraj zamieszkali w Piotrowie pod Poznaniem, a po południu trenowali na boisku Obry Kościan.
źródło: Dziennik Zachodni
Redakcja www.Gornik.Zabrze.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, które są niezależnymi opiniami czytelników serwisu. Jednocześnie redakcja zastrzega sobie prawo do kasowania komentarzy zawierających wulgaryzmy, treści rasistowskie, reklamy, itp.
|