Motyka żałuje, że odrzucił ofertę Groclinu

Mocno porozbijany zespół Górnika czeka ostatni ligowy mecz, w sobotę na wyjeździe z Groclinem Grodzisk Wlkp. Trener Marek Motyka będzie miał jednak ogromne problemy ze skompletowaniem 16-osobowej kadry. Po ostatnim meczu z GKS Bełchatów (0:1) do licznego grona kontuzjowanych dołączyli Arkadiusz Aleksander, Błażej Radler i Artur Prokop.
Uraz kolana Aleksandra wyglądał dramatycznie, na szczęście okazało się, że nie zerwał więzadeł krzyżowych, tylko je naciągnął. Ale kontuzja łąkotki wyklucza go z gry. Operacja w tym wypadku nie jest jeszcze przesądzona, tak jak w wypadku Jacka Wiśniewskiego, którego kolano po raz kolejny musi pójść pod nóż. W Grodzisku grać nie będą także Marcel Liczka, Tomasz Prasnal (już jest po kolejnym zabiegu) i Diego Rambo, który od dłuższego czasu przechodzi rekonwalescencję we Włoszech. Czy na pożegnanie jesieni wystąpią Radler i Prokop pokażą najbliższe dni.
– Nie chcę się żalić i tłumaczyć, ale sklejam zespół jak mogę, a chłopcy zagryzają zęby, żeby dotrwać do końca – mówi szkoleniowiec Górnika.
Trener Górnika jednocześnie nie może odżałować, że kilka tygodni temu odrzucił ofertę Groclinu, by przełożyć spotkanie na wiosnę.
– Oni mieli w drużynie szpital, a u nas to jeszcze wyglądało całkiem dobrze. Skąd miałem wiedzieć, że w ciągu dwóch tygodni zupełnie kadrowo się posypiemy? Teraz na przełożenie jest już za późno, ale gdy o tym myślę, to jeszcze się we mnie gotuje – przyznaje Motyka.
źródło: Dziennik Zachodni